Wydanie: PRESS 04/2011
Błąd w słusznej sprawie
Nienagannie ubrany: niebieski sweter, koszula, krawat. Choć, jak twierdzi, po gmachu TVP przy Woronicza chodził w bluzie z kapturem. Przekonujący. Zapewnia, że już od początku liceum telewizja była jego pasją. – Dlatego ukończyłem dziennikarstwo w Dolnośląskiej Szkole Wyższej, a potem zrobiłem magisterkę na wydziale politologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego – opowiada. Szczególnie zafascynowany był wykładami prof. Beaty Ociepki. Wyjmuje jej książkę „Dla kogo telewizja?”. Niektóre strony opatrzył uwagami na marginesach.
Opowiadając o prowokacji w TVP, której zazdrościło mu wielu dziennikarzy, Miter jest precyzyjny. Często zagląda do kalendarza, podaje daty i godziny różnych zdarzeń. – W sierpniu ubiegłego roku ówczesny nowy prezes TVP Włodzimierz Ławniczak zapewniał, że telewizja nie będzie ulegała żadnym naciskom politycznym – opowiada. – Parę miesięcy się jej przyglądałem i uznałem, że to Włodzimierz Czarzasty pociąga za sznurki. Dlatego w listopadzie postanowiłem przeprowadzić dziennikarską prowokację, czy powiedzmy raczej: obywatelską inicjatywę, która by to sprawdziła.
10 marca Marian Kubalica, były dyrektor biura zarządu TVP, oraz Andrzej Jeziorek, szef Agencji Produkcji Telewizyjnej, złożyli do prokuratury doniesienie na Mitera o przestępstwie. To samo rozważają TVP oraz Kancelaria Prezydenta. 11 marca Miter wysłał do Polskiej Agencji Prasowej oświadczenie, w którym podkreśla, że jego intencją było pokazanie upolitycznienia TVP i prosi, aby nie nazywać go oszustem: „Niech moje działanie oceni prokuratura” - pisze.
Prokuratura już oceniała działania Pawła Mitera – wtedy skończyło się aktem oskarżenia. Marian Kubalica mówił w „Rzeczpospolitej”, że sąd skazał Mitera za próbę wyłudzenia pieniędzy - To nieprawda – zaprzeczał w rozmowie ze mną 25-latek. - Sąd ukarał mnie tylko grzywną w wysokości ponad tysiąca złotych i tylko za osłanianie pewnej bliskiej mi osoby. To drażliwa sprawa, ze względu na tę osobę nie chciałbym o tym rozmawiać – uciął indagację. Tylko o grzywnie mówił też dziennikarce „Rz” oraz w programie „Dzień Dobry TVN”.
Na wszelki wypadek sprawdzam. Wyrok z 19 lipca ub.r. mówi wyraźnie: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywna 30 stawek po 50 zł plus koszty sądowe 480 zł. W wyroku nie ma mowy o osłanianiu innej osoby. Sięgam do aktu oskarżenia. Wynika z niego, że Miter zastosował ten sam manewr, co z Jackiem Michałowskim. W e-mailu podszył się pod prezesa i wiceprezesa jednej z wrocławskich firm. Niby z ich skrzynki wysłał osobie odpowiedzialnej za finanse polecenie służbowe przelania 125 632 zł za rzekomo kupionego przez tę firmę mercedesa. Przelew miał nastąpić na konto dopiero co zarejestrowanej przez Mitera wypożyczalni samochodów Mitrocars.
Więcej w kwietniowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter